Trzy albo nawet sześć dni


Serdecznie zapraszam na mój blog równoległy MOŚCICKI 1929.





     „Sześć dni Kondora” – jak na książkę to tak prawie, jak na film z cyklu „zabili Go i uciekł” to za dużo, bo Redford i Dunaway drogi mieli dzień zdjęciowy. Pozostało tylko „Trzy dni Kondora”. James Grady wymyślił, że tajna placówka CIA zajmuje się czytaniem beletrystyki. Pod kątem jej zgodności z tajnymi akcjami amerykańskich brawo super hero tajnych agencji. Albo też na odwrót – czy by się pomysłów pisarzy nie dało wykorzystywać w super tajnych operacjach tychże super tajnych agencji.

     I teraz do ad remu. Na tapecie mam 9/11. A zwłaszcza tych mało super tajnych mudżahedinów co to kursowali po Stanach tam i z powrotem oraz trochę bez sensu na kilka miesięcy przed 9/11. Co zostało wyszczególnione z dokładnością do godziny i każdego wydanego dolara. I ci mało tajni al kaidowcy mieli czas czytać i się inspirować. Oczywiście dziełem amerykańskim. A dzieło to „40 minutowa wojna” („The 40-Minute War”) małżeństwa Janet i Chrisa Morrisów z 1984 roku. To w książce tej Amerykanie, na swój pohybel wymyślają porwanie przez grupę fanatycznych Arabów rejsowego samolotu i użycie go do niecnych celów zniszczenia całego Washington D.C. Ale, jak to zawsze bywa, super amerykański hero na czas znajdzie rozwiązanie i uratuje Stany Zjednoczone i resztę Świata przy okazji.
Dlaczego nie ma tego podręcznika po polsku ?