Dzisiaj skoro świt żeśmy się z Danutą dobrze spisali. W Narodowym Spisie. Narodowość określiliśmy.
W zimie 1970 studentem będąc spisywałem intensywnie emerytów górniczych w pomalowanych na czerwono domkach na Giszowcu. Tych samych, które tak wspaniale spisane zostały przez Pana Reżysera Kutza w jedynym wybitnym (moim skromnym zdaniem) filmie o Śląsku, czyli w Paciorkach jednego różańca. Żadne tam jasełka, śpiewki, korowody, kuleczki we włosach.
Wracając do spisu 1970, to wracałem do Michałkowic darmowym autobusem nabzdryngolony totalnie przez chyba tydzień. Jak ja tych wielgachnych płacht nie zgubiłem, cud prawdziwy.
A potem na Giszowcu wybudowali „wieżowce”, wyburzając chlewiki, szopy sklecone z byle czego, ale solidne. No i te niepiękne domki, farbą antykorozyjną z gruby przyniesioną pomalowane. Jestem pewien, że w następnych spisach już tak ankieterów nie spijali.