Panu Posłowi Wacławowi Martyniukowi na odchodnem

Serdecznie zapraszam na mój blog równoległy MOŚCICKI 1929.






Szkoda, Panie Pośle !


     Nawet gdy spierał się Pan z IPN-owską ciemną stroną mocy, przynajmniej w publikatorach nie tracił Pan poczucia humoru oraz tego Pana spo......o...koju. Może się mylę – psychologiem nie jestem – ale zawsze w Pana wystąpieniach na plan pierwszy wysuwała się super łagodnie dawkowana drwina z rozmówcy (jeżeli na nią zasługiwał), a także dystans do spraw ważnych, mniej ważnych oraz całkiem nieważnych, które w polskim życiu politycznym (? - eeeee – polytycznym) radykalnie mogą zmieniać swą klasyfikację ważności.
Podobno jest Pan mistrzem ciętego dowcipu polskiego Parlamentu. Może na odchodnym założy Pan jakąś nową Partię, Stronnictwo, Klub Polityczny czy Towarzystwo Wzajemnego Poparcia (niepotrzebne skreślić) ? To może mógłbym pod koniec żywota w coś jeszcze wstąpić lub wdepnąć ?
Chciałbym na przykład być uczestnikiem Ruchu o dumnej i durnej nazwie „Polska jest tylko jedna, a Mszany są dwie”. Przy Mszanach bym się nie upierał.


Powodzenia na nowej drodze życia.
Jerzy Miłek, rocznik 1948 – ale grudzień.