Serdecznie zapraszam na mój blog równoległy MOŚCICKI 1929.
No i w ferworze tworzenia postów temat najbardziej ekscytujący zeszłego tygodnia jakoś się odleżał.
Noc Muzeów – pod ziemią na Guido. Są dwie wersje wymowy tego imienia, miejsca zabrzańskiego i przystanku autobusowo – tramwajowego. Powszechnie stosowaną jest Gujdo. Podobnie jest z Laurahutą.
Dwie godziny czekania. Prawie 100 oszczędności, czyli były warte. Jako syn bergmana nic co poniżej 300 metrów nie jest mi obce. Dwa razy byłem w śp. KWK Siemianowice na dole. Ciemno, śmierdząco, kask za mały.
Na Guido (Głido) była to dodatkowo „Noc absurdu”. Za absurd robił „Pies Andaluzyjski” we fragmencie z YouTube. Młodzieży się podobało, rodzicom mniej. Ta Hiszpania lat 20 – 30 to rzeczywiście progresywna była. W dobrym i złym znaczeniu.
Przewodnik obficie dozował informacje o Donnersmarckach, szczególnie o Guido Henckel von. O koniach co światła nie widziały słonecznego oraz o ich właścicielach – krezusach. Donnersmarckowie to kolejny łącznik pomiędzy Siemianowicami a Zabrzem.
Do przedszkola w pałacu Hugo Henckel von Donnersmarcka mnie prowadzono w pomroce stalinizmu. Wtedy jakoś ten Pałac egzystował. A od imienia Hugo w Siemianowicach dzielnicę mamy, chociaż nieoficjalną – idzie się na Hugo.
Był ponadto Guidotto Henckel von …, tym razem ze Świerklańca z pełną romantyzmu i tragizmu historią inwestora i samej inwestycji, repliką Wersalu podobno będącą (toute proportion gardée).
Więcej polecam: